poniedziałek, 30 grudnia 2013

Chapter one

Szłam ciemną ulicą Londynu. Pojedyncze latarnie oświetlały mi drogę. Słyszałam gdzie nie gdzie rozmowy ludzi, a tak właściewie jak ja ich nazywałam 'nocnych  dillerów'. Mieszkałam w niezbyt ciekawej okolicy. Bardzo często przyjeżdża tu policja aresztować jakiś bandytów, morderców czy jak już wspominałam dillerów. Czy się boję ? Nie sądze. Codziennie kręcą się tu jakieś podejżane typy lub pijacy, łagodniej mówiąc - alkoholicy. Dużo przeżyłam w życiu. Może to jest przyczyną tego, że idąc ciemną ulicą między starymi kamienicami, w których ktoś może czychać na moje życie nie obleciał mnie tchórz ? Możliwe ... Ale nie chciałabym wracać teraz do mojej przeszłości. Teraz chciałam już tylko wrócić do mojego mieszkania. Tak, dobrze usłyszeliście - mojego. Mieszkam sam już od roku. No może nie do końca sama. Mieszkanie dziele z moją przyjaciółką Megan. Gdy ukończyłam 18 lat opuściłam moją wkurzającą babcie ale zarazem dobrą i opiekuńczą kobiete.
Droga jakby miała się nie kończyć. Myślałam, że zaraz zasnę gdyby nie chłodny letni wieczór, a ja miałam na sobie tylko krótkie shorty i luźną białą bokserkę. Szłam wpatrując się na ruchy moich stóp, na których można było zauważyć czerwone trampki przed kostkę firmy convers. Brązowe włosy spoczywały na moich ramionach, które rozwiewał chłodny wietrzyk. Moje mieszkanie było na samym końcu tej dzielnicy.
Po mojej prawej stronie usłyszałam cichy szelest. Odwróciłam się w stronę hałasu by zobaczyć kto jest jego sprawcą. Ahh ta moja ciekawość... Ktoś szybkim ruchem złapał mnie za ramie i przycisnął do ściany jednej z kamienic. Chciałam już coś powiedzieć ale nieznajomy przyłożył swoją rękę do moich usta tak, że nie mogłam wydobyć z siebie zni słowa. Przeszedł mnie lekki dreszcz, który był oznaką strachu. Przed moimi oczami ukazał się łysy, wyższy ode mnie, napakowany facet.
-Kogo my tu mamy ? - powiedział i uśmiechnął się cwaniacko. - Zabawimy się troche...- co on chce zrobić ?! Zaczął całować moją szyję lewą ręką podwijając moją koszulkę. Prawą nadal trzymał mój nadkarstek. Łzy napłynęły do moich oczu. Zauważyłam, że uwolnił moje usta węc próbowałam coś zdziałać krzycząc 'Pomocy ! '. Moje starania na nic. Niek się tym nie przejmował. Przecież to okolica, w której takie rzeczy to norma. Mężczyzna zaczął błądzić po moim ciele rękami co było bardzo irytujące. Właśnie ktoś próbuje mnie zgwałcić, a ci ludzie ? Nic ! Chciałam znów spróbować moich sił krzycząc. Lecz znowu ten sam wynik. Zaczęłam się szaepać i jednocześnie płakać. To chyba rozzłościło łysola.
-Koch... - nie przyjemny gość chciał coś powiedzieć ale za nim stanął chłopak o blond włosach i przeciw słonecznych okularach choć nie było już słońca.
-Witaj Tonny. -przywitał się. Nie no, ja to mam szczęście. Kolejny fagas, który prawdopodobnie zaraz przyłączy się do faceta stojącego przede mną. Boję się, strasznie się boję. Wiem, to dziwne. Jeszcze przed chwilą mówiłam, że jestem odważna. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co mnie może spotkać. Zalałam się jeszcze głośniejszym płaczem.
-Witaj Horan. - odpowiedział Ton przestając mnie całować. To dobrze ... To było obrzydliwe ! Odetchnęłam nadal płacząc. Słyszałam mój głośny oddech.
-Zostaw ją. - rozkazał blond włosy chłopak. Jednak moje podejżenia nie były prawdziwe. On... chce mi pomóc ?
-Śmieszny jesteś. -załmiał się trzymając mój nadgarsek, który na pewno był już siny. - Czemu miałbym to zrobić ? - zapytał i uśmiechnął się głupio. -Jest jej dobrze. Prawda kochanie ?
-Proszę...Zostaw... - ledwo udało mi się wypowiedzieć te słowa. Moje gorzkie łzy lały się strumieniami.
-Nie słyszałeś co powiedziała ?!- Horan podszedł do mężczyzny popychjąc go, dzięki czemu puścił moją rękę i byłam wolna. Blondyn zaczął okładać pięściami gwa... gwałciciela... Nie chciałam na to patrzeć więc wyszłam zza kamieninę. Słyszałam jęki. Oparłam się o ścianę, a moje ciało zsunęło się po czym zetknęło się z zimnym betonem. Moje ręcę powędrowały na kolana. Wtuliłam w nie twarz płacząc. To było straszne, okropne...Chcę to wymazać z pamięci. Po chwili usłyszałam kroki kierowane w moją stronę. Przestraszyłam się.
-Nic ci nie jest ? -spytał chłopak, który stanął w mojej obronie.
-Yhy... - odpowiedziałam szlochając. Wiedziałam, że mało go to obchodzi.
-Nie sądze... - czy on nie może zroozumieć, że wszystko okey ? Nie, nie było okey...
-Chcę wrócić do domu.- oznajmiłam podnosząc twarz. Wtedy ujązałam jego błękitne oczy. Jego blond włosy sterczały ku górze.
-Jedziesz ze mną. - powiedział stanowczo. Myśli, że jak mnie uratował to może robić ze mną to co chce ?
-Nie. - zaprzeczyła. Oczywiście, że nie pojadę nigdzie.
-Nie masz wyboru, jedziesz do mnie.
-Ty żartujesz prawda ?- popatrzyłam na niego, a on wstał i wyciągnął do mnie rękę.
-Chodź.- rozkazał. Nie śmiało podałam mu rękę i wstałam. Zaprowadził mnie do czrnego Rang-Rover'a. Blondyn otworzył mi drwi, a ja nie pewnie wsiadłam do środka.
W czasie podróży, w pewnym momencie z moich oczu zaczęły wypływać pojedyncze łzy. Popatrzyłam na mój nadgarstek. Był cały siny. Gdy lekko go dotknęłam jęknęłam z bólu. Chłopak spijrzał na mnie. Z jego oczu dało się odczytać współczucie. Przynajmniej ja tak to odebrałam.
-Jesteśmy na miejscu. - oznajmił po 15 minutowej drodze.




Od autorki : No i jest 1 rozdział. I jak reakcje ? Przepraszam za błędy czy literówki, które mogły wystapić. Mam nadzieję, że ktoś pozostawi komentarz :) Zaglądajcie do zakładek !
Pozdrawiam xx

sobota, 28 grudnia 2013

Prologue

Ta jedna noc. Ta jedna cholerna noc zmieni całe moje życie.
Będzie gorzej niż teraz. Moję życie zmieni się w koszmar, z którego nie mogę się uwolnić.
Ten chłopak. Ten cholerny chłopak.
To wszystko przez niego ! 
W sumie to też przeze mnie...
Dlaczego on nie może odpuścić ?
Dlaczego nie da sobie po prostu spokoju ?
Dlaczego akurat ja ?


 

Od autorki : No to mamy prolog . Jesteście ciekawi co się stanie ? Co przydaży się głównej bohaterce ? Dowiecie się czytając bloga :)

Pozdrawiam xx