niedziela, 23 lutego 2014

Ważna informacja !

Może zaczne od przeprosin. Przepraszam, że nie ma następnego rozdziału ale po prostu nie mam pomysłu na ciąg dalszy. Zdaję sobie sprawę z tego, że zaniedbałam bloga i go ZAWIESZAM. Tak, zawieszam go na czas nieokreślony, a być może na stałe, lub po prostu go usunę. Może założe nowego bloga. Jeszcze nie wiem ale napewno jak coś zrobie w tym kierunku dam wam znać. Mam nadzieję, że rozumiecie i będziecie wyrozumiali. Jak zacznę pisać nowe opowiadanie napiszę wam i wtedy się zobaczy jak to będzie. Teraz was żegnam i mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy !
Trzymajcie się ciepło !
Wiktoria xx

niedziela, 2 lutego 2014

Chapter four

Szłam zatłoczonym, szkolnym korytarzem. Ludzie prowadzili ze sobą konwersację albo dumnie kroczyli razem śmiejąc się lub robiąc coś innego przez co było dość głośno. Nie lubię hałasu. Niektórzy ludzie za bardzo się wywyższali. Wydawało mi się, że tylko ja idę sama.
Robiłam kolejne kroki patrząc przed siebie kierując się pod salę do matematyki. Tan przedmiot nie sprawia mi większych problemów, ale nie przepadam za nim. Do dzwonka było jeszcze 20 minut, ponieważ była to jedna z dłuższych przerw.
- Cześć. - usłyszałam dobrze znany mi głos po mojej prawej stronie. Należał do mojej czerwonowłosej przyjaciółki. Odwróciłam głowę i odpowiedziałam jej tym samym. Widać było, że jest przygnębiona.
- Chyba musimy pogadać. -oznajmiłam i mój wzrok znów powędrował na korytarz.
- Przejdźmy w cichsze miejsce . - rozkazała i skręciłyśmy w mniejsze już pomieszczenie. Szłyśmy jeszcze 2 minuty w ciszy, gdy przed nami ukazały się drzwi do biblioteki szkolnej. Tak, tam zdecydowanie będzie spokojnie, bo mamy o czym pogadać. Biblioteka była ogromna. Regały rozciągały się po całym pomieszczeniu dosięgając wysoko zawieszonego sufitu. Atmosfera w tym miejscu była specyficzna. Oświetlenie, które nie było zbyt jasne ani zbyt ciemne zrobiło swoje.
Udałyśmy się do najbardziej odludnionej części biblioteki i stanęłyśmy przy ścianie za jednym z regałów.
- Ymm... Wiesz ... - zaczęła niepewnie co mnie zdziwiło, ponieważ jest typem odważnych ludzi. Jak widać tylko przed przyjaciółmi ukazuję swoje słabe strony. Mam na myśli te wstydliwe, słabe strony. Była dość cenioną osobą w tej szkole. Cenioną ? Czy to dobre określenie ? Powiedzmy, że była popularna i wszyscy widzieli u niej tylko zalety. Była miłą, odważną osobą. Można było powiedzieć, że jak się nie uczy i co dwa dni jest w jakimś klubie i imprezuje to jest typem buntowniczki, że jest wredna i pyskata. Wcale tak nie było. Trochę to głupie i bez sensu ale ona taka była. Po mimo iż nie przywiązuję zbytniej uwagi do nauki jest naprawdę fajną dziewczyną. Jedyną wadą jaką inny widzieli u niej to były ciągłe imprezy, resztą były same zalety. Tylko ja i nie liczni wiedzieli tą prawdziwą Kristhen. Z możnymi jak i słabymi stronami. - Chciałam cię przeprosić .. - oznajmiła i spuściła głowę w dół wpatrując się w swoje czarne vansy. Trochę się zdziwiłam, ponieważ nigdy mnie nie przepraszała. Były jakieś pojedyncze sytuacje ale miała swój honor . - Za bardzo na ciebie nakrzyczałam. Masz prawo mieć swoje zdanie. Przepraszam. - spojrzała mi w oczy, a ja tylko podeszłam i ją przytuliłam. Po chwili odsunęłyśmy się od siebie i zapytałam.
- Jak tam z Joshem ? - tak, to o niego była cala nasz kłótnia. Uważam, że on nie zasługuje na moją przyjaciółkę.
- Jest okey. - powiedziała i lekko się uśmiechnęła, zrobiłam to samo. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę o tym co robiłyśmy gdy byłyśmy pokłócone. Opowiedziałam jej co stało się ostatnimi czasy, a między innymi o Niall'u. Ona na to tylko mnie przytuliła i pogłaskała po głowie. Postanowiłyśmy już iść pod salę do matematyki, gdyż zaraz miał zadzwonić dzwonek na lekcję. Gdy szłyśmy głównym korytarzem Krista przerwała ciszę panującą między nami.
- Suz ?
- Tak ? - odwróciłam głowę w jej stronę.
- Ja i Patty organizujemy imprezę dzisiaj, u nas w domu i mam nadzieję, że wpadniesz.- dziewczyna uśmiechnęła się miło.
- Hmm... Dzisiaj jest poniedziałek, a jutro klasówka z fizyki, na którą chciałam się nauczyć. - wygięłam moje usta w grymas.
- No wiem, najwyżej nie pójdziesz jutro do szkoły. Nie najwyżej tylko na pewno. - zaśmiała się i popatrzyła na mnie maślanymi oczkami. Ahh... Ona wie co na mnie działa.
- No dobra ale mam nadzieję, że mnie nie upijesz. - oznajmiłam i obie zaczęłyśmy się śmiać. Naszą radość przerwał nieszczęsny dzwonek na lekcję. Nawet on potrafi popsuć humor.

Weszłam do domu . Pierwsze co zobaczyłam to Megan, która stała przed lustrem i przykładała do siebie czarną sukienkę. Była naprawdę ładna. Na biuście była ścisła, za to na reszta byłą zwiewna i luźna. Zdecydowanie w jej stylu.
- Hej. - przywitałam ją i podeszłam do niej po czym złożyłam jej krótkiego buziaka w policzek. - Jest śliczna. - oznajmiłam. Obie stałyśmy przed lustrem i patrzyłyśmy na nią w odbiciu.
- Tak myślisz ? - spytała po czym jeden kącik ust podniosła do góry. Przytaknęłam tylko i posłałam jej szeroki uśmiech.
- A tak właściwie to po co się tak stroisz ? - zapytałam i leniwie opadłam na kanapę patrząc się na przyjaciółkę.
- Jak to, nie wiesz? - zrobiłam zdziwioną minę. - Dzisiaj impreza u Kristy, trzeba jakoś wyglądać.
- No tak ! Mówiła mi coś dzisiaj. - powiedziałam.
- Pogodziłyście się ?
- Tak, przeprosiła mnie. Chyba też pójdę na tą imprezę, przy okazji trochę zrzucę na luz. - oznajmiłam i przekręciłam się na plecy. - Stop. Tylko co ja założę ? - wstałam wystraszona i podeszłam do naszej szafy. Tak, miałyśmy jedną szafę i miałyśmy wspólne ubrania. Jak ja chciałam ubrać coś jej, nie pytała się tylko zakładałam i na odwrót. Po chwili obok mnie zauważyłam także Meg.
- Hmm... - namyślała się przeglądając szafę.- To będzie odpowiednie. - powiedziała i wyjęła z niej śliczną sukienkę. Góra jej była w kwiatki, za to dół był zwiewny w kolorze różowym. Wszystko się ze sobą komponowało.
- Dziękuję. - przytuliłam dziewczynę i zabrałam od niej wieszak z sukienką. Weszłam do łazienki i zdjęłam z siebie dzisiejsze ciuchy, po czym weszłam pod prysznic by się odświeżyć. Ciepłe fale wody spływały po moim ciele, co dawało mi ukojenie.
Wyszłam z kabiny, wytarłam się i założyłam czystą bieliznę . Ubrałam sukienkę. Można było powiedzieć, że leżała idealnie. Popatrzyłam jeszcze na siebie przez chwilę w lustrze i podeszłam do szafki, z której wzięłam kosmetyczkę. Na oczach zrobiłam sobie kreski, a rzęsy lekko pomalowałam tuszem. Na koniec usta posmarowałam błyszczykiem, policzki lekko pomalowałam jasnym różem i wydawało mi się, że wyglądam dobrze. Stop ! No tak ! Wiedziałam, ze o czymś zapomniałam. Moje niesforne włosy przeczesałam i uplotłam w kłosa po prawej stronie mojej głowy. Trochę go poluźniłam by wyglądał naturalnie i z przodu wypuściłam kosmyk włosów przez co nadawał fryzurze charakteru.
Wyszłam z łazienki i udałam się w poszukiwanie Megan. Wiedziałam, że jest w swojej sypialni więc powędrowałam w tamtą stronę. Zapukałam delikatnie i weszłam do środka. Dziewczyna stała przy lustrze i malowała rzęsy.
- Co za laska. - powiedziałam po czym stanęłam obok niej i uśmiechnęłam się, a ona wyprostowała się i odwzajemniła gest. Wyglądała prześlicznie !  Jej brązowe włosy opadały na prawe ramię, a oczy doskonale podkreślał czarny tusz. - To o której ma być ta impreza ? - zapytałam.
- Z tego co mówiła mi Kristhen to o 20. - oznajmiła. - Ty też wyglądasz niczego sobie. - rzekła i wyszczerzyła do mnie swoje białe zęby. - Musimy iść.
- Już ? - spytałam zdziwiona. - Przecież nie ma jeszcze 20.
- Jest już 19:30. - oznajmiła i pokazała ręką na zegar wiszący na ścianie. Wow. Jak ten czas szybko leci.
Założyłam moje czarne balerinki, zarzuciłam na siebie jasną, dżinsową kurtkę i chwyciłam moją torebkę.Wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do jej auta.

Z zewnątrz można było usłyszeć głośną muzykę. Szłam z Megan ścieżką wyłożoną kostką, która prowadziła do wejścia domu . Podeszłam do drzwi i już chciałam zapukać gdy zza nich wyłoniła się całująca para. Fuuuj. Odsunęłam się w tył i ich przepuściłam po czym zrobiłam krok w głąb domu.
Wszędzie spocone ciała obijające się o siebie. W powietrzu można było wyczuć zapach dymu i alkoholu . Oczami szukałam sylwetki Kristhen. Po chwili ujrzałam ją u boku Josha. Ahh, jak ja nie lubiłam tego gościa. Ruszyłam w ich stronę. Obok nich stał Harry i Patty, która była bliżej Kristy. Jakby się go bała. Styles był zimnym draniem zamieszanym w lewe interesy Stewearta. Tak, można powiedzieć, że Josh był bossem w ich paczce, chyba ...
Podeszłam bliżej i przywitałam się z dziewczynami. Chłopak Kristhen popatrzył na mnie z pogardą. Nie przepadaliśmy za sobą i chyba każdy to wiedział.
- Cześć Josh ! - usłyszałam głos za moimi plecami próbujący przekrzyczeć muzykę. Odwróciłam się. Nie uwierzycie. Przede mną stała Niall, we własnej osobie. Co on tu robi ?
- O, Horan ! - zawołał Steweart. - Pozwolicie, że znikniemy na chwilę. Rozumiecie, interesy do obgadania. - uśmiechnął się cwaniacko do mnie i powędrował w stronę blond chłopaka, a za nim poszedł Harry. Interesy ? Raczej lewe interesy .
- No to na nas kolej. Idziemy się trochę pobawić. - powiedziała Krista i we czwórkę skierowałyśmy się w stronę w kuchni, gdzie pewnie były przeróżne rodzaje alkoholu.

Dreptałam po schodach obijając się o barierkę zabezpieczającą. Wypiłam już kilka drinków przez co lekko straciłam równowagę. Musiałam jak najszybciej dotrzeć do łazienki. Szybko otworzyłam drzwi i podeszłam do toalety. Mimowolnie zwymiotowałam wszystko co dziś zjadłam wymieszane z wonią alkoholu. Ugh . Nieprzyjemne uczucie. Podeszłam do lustra i ujrzałam swoje odbicie. Wyglądałam masakrycznie. Rozpuściłam swoje włosy z kłosa i przeczesałam je ręką. Wyjęłam z torebki tusz do rzęs i poprawiłam makijaż. Umyłam ręce i wypłukałam usta po czym wyszłam z pomieszczenia.
W pewnym momencie zakręciło mi się w głowie i poczułam tylko jak upadam na drewnianą podłogę.



Od autorki: Długo oczekiwany 4 rozdział ! Wiem, że jest dosyć nudny ale zawsze coś. Następny, mam nadzieję, będzie dłuższy i ciekawszy. Dziękuję za miłe komentarze i aż prawie 2450 wyświetleń !!!
 
UWAGA !
Mam nowego bloga ! VIKK-VIKKTORIA.BLOGSPOT.COM
Zachęcam do komentowania i obserwowania !
Kocham was ! <3
Pozdrawiam xx

sobota, 18 stycznia 2014

Chapter three

Poczułam coś ciepłego na twarzy. Otworzyłam powoli oczy. Moją twarz otulały przyjemne promienie słońca jednocześnie oślepiając mnie. Nie chciałam nigdzie iść. Tu było mi dobrze, ale nie mogę tu zostać. Ostatni raz wciągnęłam się w zapach pościeli i leniwie zwlekłam z łóżka. Moje stopy zetknęły się z zimną, drewnianą podłogą przez co przeszedł mnie lekki dreszcz. Ręce położyłam na ramionach pocierając je, ponieważ było mi chłodno i próbowałam się w jakiś sposób rozgrzać. Chciałam iść przywitać się z Niall'em. Powoli otworzyłam drzwi, a w zasadzie to je uchyliłam, gdyż usłyszałam głos blondyna. Chłopak stał tyłem niedaleko kuchennego blatu i trzymał w ręcę telefon. Najwyraźniej z kimś rozmawiał. Wiem, że nie ładnie jest podsłuchiwać, ale nie ładnie też przerywać. Postanowiłam nie wychodzić z pokoju. Ostrożnie wychyliłam moją głowę .
- Ile tego masz ? ... Dobra, jaka kasa ? ... Nie odpuścisz ? ... Ahh... Niech ci będzię ... - o czym oni rozmawiali ? Z kim ? Nagle mnie sparaliżowało. Niall wlaśnie mnie zauważył. Cholera. Zaczął iść w moją stronę. Do telefonu rzucił tylko "Widzimy się jutro" i urzędzenie schowł do kieszeni spodni. Był coraz bliżej. Otworzył szerzej drzwi po czym wszedł do środka. Cofnęłam się kilka króków tak, że stałam dosyć blisko łóżka. Podszedł do mnie na nie bezpieczną odległość. Nasze twarze zaledwie dzieliło kilka centymetrów. Patrzył na mnie złowrogo, a jego mięśnie napięły się. Smith, to właśnie skutki twojej ciekawskiej główki !
- Ile słyszałaś ? - powiedział zdenerwowany. No nie dziwie mu się. Hmm... Wy chyba też byście się wściekli gdyby ktoś podłuchiwał waszą - podkreśle - prywatną rozmowę. Czemu on się tak wkurzył ? Może to było coś poważnego ? Suzan ! Nie wtrącaj się ! Ahh... Sumienie...
- Nic . - odpowiedziałam spuszczając głowę, ale jego gniewne spojrzenie nadal tkwiło w na mojej twarzy. Czułam to. Boshee ! Koga ja okłamuję ?! Słyszałam chyba całą rozmowę ... Ale cii...
- Kłamiesz. - oznajmił. Miał rację...
- Ja... ja... przepraszam...- cofnęłam się krok w tył i usłyszałam jak chłopak wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami. Było mi strasznie głupio. Pff... Głupio to za mało powiedziane. Jestem idiotką !
Postanowiłam już się nie naprzykżać blondynowi. Przbrałam się w moje ciuchy i założyłam buty , które leżały obok łóżka złożone w kostkę. Nie pewnie wyszłam z pokoju. Podążyłam w stronę drzwi od mieszkania i chwyciłam za klamkę. Zatrzymał mnie głos Niall'a.
- A ty gdzie ? - spytał najwidoczniej zdziwiony.
- Do domu. - odparłam. No a gdzie ? Chyba nie na plac zabaw.
- Odwiozę cię. - o nie, nie, nie ! Nie będę mu się bardziej naprzykszała. Dużo dla mnie zrobił, i jeszcze ta sytuacja rano...
- Nie trzeba. Poradze sobie. - nie chciałam jego pomocy.
Wyszłam na zewnątrz. Zimny wiatr owiał moje ciało. Na rękach i nogach można było dostrzec gęsią skórkę. Brrr... To lato lubi płatać figle. Nie miałam żadnej bluzy, żadnej kurtki.
Nie wiedziałam gdzie iść. Wogóle nie wiedziałam gdzie jestem. O drogę pytałam się przechodniów. Nogi bolały mnie niemiłosiernie . W pewnej chwili zauważyłam, że się ściemnia. Automatycznie spojrzałam na niebo. Było szare, a z niego spadały już pojedyncze krople wody. Deszcz z sekundy na sekunde nasilał się. Moje ubranie było całe przesiąknięte . Szłam nie zważając na to. Nagle usłyszałam dźwięk hamującego samochodu. Spojrzałam w bok. Ujrzałam czarnego Range-Rover'a. Chwila... Czy to nie auto Niall'a ... ?
- Wsiadaj . - rozkazał przez otwarte okno w samochodzie.
- Dam radę. - ojj nie ładnie tak kłamać Suz.
- Przecież widzę, że jesteś cała mokra a w dodatku nie znasz drogi. - oznajmiłł. Niestety miał rację...
- No właśnie. Mokra. - do samochodu mokra chyba nie wsiąde. Szłam dalej.
- Ohh... Trudno. Przeżyję. Chodź. - jaki on miły ! Przez to co rano wydarzyło myślałam, że się już do mnie nie odezwie. Westchnęłam i podąrzyłam w stronę auta. Nie pewnie otworzyłam drzwi.
- Na pewno ? - chciałam się i upewnić. Chłopak tylko przytaknąła a ja ostrożnie wsiadłam do środka. Miałam z tym kłopot, poniewaź wóz jest wysoki i nie mogłam w skoczyć. Niall tylko się zaśmiał pod nosem. Blondyn zdjął z siebie czarną bejsbolówke i podarował mi ją.
- Dziękuję. - chłopak tylko uśmiechnął się do mnie ciepło, a ja ją założyłam. Pachniała tak cudnie ! Ahh !
Byłam zmęczona. Nogi mnie bolały. Czułam, że jutro obudze się z dużym katarem.
Oparłam głowę o szybę i patrzyłam w na drogę przez krople deszczu.
- To gdzie właściwie jedziemy ? - spytał po chwili.
- Ulica Reedmix 34.  - odparłam i pogrążyłam się w rozmyśleniach.
- Czeka nas długa podróż.

Po około 20 minutach Niall zatrzymał samochód .
- Dziękuję. - oznajmiłam i chwyciłam za klamkę.
- I ? - spojrzałam na niego ze zdziwieniem. - Nie przyznasz, że należy mi się chociaż buziak ? - że co ? Ja mam go posałować ? Hmm... Niech mu będzie. Zbliżyłam moje usta do jego policzka i złożyłam na nim wilgotnego całusa. Czułam jak oblewały mnie rumieńce. Chłopak posłał mi uśmiech, w którym ukazał swoje śnieżnobiałe zęby. Był taki śliczny . Wysiadłam z samochodu i podążyłam w stronę drzwi do kamienicy. Chciałam już je otworzyć ale głos blondyna mnie powstrzymał.
- Teraz uważaj ! Wiem gdzie mieszkasz !

- Biedactwo. - powiedziała opiekuńczo Megan i przytuliła mnie. Opowiedziałam jej całą historie. Jak zwykle się mną za bardzo przejmuje. Ale za to ją kocham. - Zrobię ci herbaty. - oznajmiła i poszła do kuchni.
Siedziałam samotnie na kanapie. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Podeszłam do szfki, na której leżał mój I-Phone. Odłączyłam go od ładowarki o nie zważając kto dzwoni odebrałam.
- Halo ?
- Cześć. - usłyszałam głos, który bardzo dobrze znałam. To Kristhen. W jej głosie usłyszałam smutek.
- Cześć. - odpowiedziałam dość poważnie, ponieważ byłyśmy pokłócone i nie chciałam dać za wygraną.
- Mam taką prośbę ... Czy mogłybyśmy w poniedziałek porozmawiać ? To ważne. - mówiła łamiącym się głosem. O co chodzi ? Czy o naszą kłótnie ?
- Jasne. - powiedziałam nie pewnie. W sumie Krista to moja pryjaciółka. Nie mogę się do niej wicznie nie odzywać. Usłyszałam tylko sygnał, który oznaczał że połączenie zostało zakończone.
Nie czekałam długo na Meg. Wypiłyśmy herbate i troche porozmawiałyśmy . Potem poczułam zmęczenie więc wzięłam odprężającą kąpiel i udałam się w krainę snu ...




Od autorki : Ten rozdział dedykowany był Klaudii B. która (chyba) codzinnie pytała się mnie kiedy następny rozdział. Wiem, że jest trochę krótki ale jest. Następny mam nadzieję, dodam za tydzień. Dziękuje za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem. To dla mnie wiele znaczy !
Już ponad 1300 wyświetleń ! Jesteście niesamowici ! <3

UWAGA !
Pojawiły się nowe zakładki "Ogłoszenia" , "Informacje ogólne" i "Polecane blogi". Prosze was zaglądajcie czasem do zakładki " Ogłoszenia " .  Pojawili się także nowi bohaterowie !!!

Na blogu można już dodawać ANONIMOWE komentarze więc czekam na pytania do bohaterów :)
Pozdrawiam xx


niedziela, 5 stycznia 2014

Chapter two

Stałam przed starą kamienicą. Trochę się przestraszyłam, bo chyba oprócz blondyna nikt tam nie mieszkał. A jeśli on chce mi coś zrobić ? Moje myśli przerwał jego głos.
- Będziesz tu tak stała czy wejdziesz ? - spytał oschle. Bez żadnych uczuć. Żadnych. To nie był ten sam chłopak, który mnie uratował. Nie zaprzeczam, że mnie zaniepokoił. Nie chciałam się ruszyć z miejsca ciągle gapiąc się na kamienice. Nagle poczułam, że ktoś trzyma mój nadgarstek ciągnąc mnie ku drzwi. Wyszarpałam się i cofnęłam kilka kroków.
- Zawieź mnie do domu ! - krzyknęłam. Jeju chyba go nie rozwcieczyłam, prawda ?
- Albo idziesz na góre, albo zostajesz na dworzu. - powiedział stanowczo. Oczywiście, że z nim nie pójdę. Kolejny pedofil. Nie odpowiedziałam mu więc ruszył do środka.
- Nie to nie. - rzucił obojętnie przekraczając próg. Usłyszałam tylko wchodzenie po schodach.
- No to pięknie. - szepnęłam pod nosem. Nie wiedziałam gdzie jestem. W dodatku sama i to w nocy. Do tego było mi okropnie zimno. Ja to naprawdę mam szczęście.
Przestraszona całą sytuacją usiadłam na najwyższy schodek prowadzący do wejścia kamienicy i oparłam swoje plecy o drzwi. Zgiełam nogi, yak abym mogła je objąć rękami. Coś zaczeło mnie kuć w udo . Odruchowo powędrowałam na nie oczami. No tak ! Mój I-Phone ! Jak mogłam o nim zapomnieć ? Postanowiłam wysłać wiadomość do Meg.
'Meg ratuj !'
Ciągle zerkałam na telefon z nadzieją, że odpisze. Moje czkekanie na nic. No tak ... Przecież dzisiaj miła pujść na tą imprezę do Kristhen. Oczywiście ja nie byłam na nią zaproszona. Znaczy byłam ale pokłuciłam się z nią i wiadomo, że nie poszłam. 
Już strasznie późno, 23:00. Siędzę tutaj od godziny. Było mi coraz zimniej. Nagle usłyszałam strzały. Jak mnie małam to były dzwięki pistoletu. To nie była bezpieczna okolica. Zaczęłam się już naprawdę bać. Bardzo powoli wstałam przyciskając moje plecy do drzwi wejściowych, tak aby było mnie mniej widać. Kątem oka zauważyłam dwuch mężczyzn. Jeden trzymał rękę w krwawiącym miejscu ledwo stojąc na nogach, a drugi mierzył go bronią. Nagle ktoś złapał mnie za rękę ciągnąc i opierając o ściane. Zacisnęłam oczy ze strachu i poczułam czyiś palec na moich ustach. Był gorący w porównaniu z moim ciałem. Przeszedł mnie lekki dreszcz.
- Ciii... - usłyszałam po czym powoli otworzyłam oczy. Przede mną ukazała się sylwetka blondyna o hipnotyzująco niebieskich oczach. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Nie mam pojęcia z jakiego powodu. pokiwałam delikatnie głową na znak, że zrozumiałam polecenie. Chłopak pociągnął mnie w stronę schodów, po których zaczęliśmy wchodzić. Pech tak chciał, że moja prawa stopa podwinęła się i upadłam przez co jęknęłam z bólu. Serio ? Nawet w takim momencie ? Wiem, jestem niezdarą i nie mam szczęścia, znaczy troche mam bo jednak nie zostałam zgwałcona. Niebieskooki pomógł mi się podnieść i ruszyliśmy dalej. Chwilę potem staliśmy, jak przypuszczam w jego mieszkaniu. Ciepłym mieszkaniu. Chłopak puścił moją rękę i udał się do jakiegoś pokoju. Rozejżałam się po obcym mi miejscu. Miałam nadzieję, że jest ono obleśne i brudne. Jednak się myliłam. Pomieszczeie, w którym się znajdowałam był ładnie urządzony. Dominowały tu ciemne barwy z czerwonymi detalami. Po chwili zauważyłam, że blondyn wrócił z jakimiś ciuchami w rękach. Podszedł do mnie i podał mi je.
- Tak jest łazienka. - oznajmił i odwrócił się w stronę brązowych drzwi wskazując na nie obojętnie ręką. Podążyłam za jego dłonią chwilę później stojąc na przeciwko nich. Chciałam wejść ale zastanawiałam się jak ma na imię nieznajomy. W końcu byłam w jego domu to chyba miałam prowo to wiedzieć.
- Ymm... - zaczęłam niepewnie. - Ja nawet nie znam twojego imienia... - powiedziałam nadal stojąc do niego tyłem.
- Niall. - odpoweidział krótko . Jest bardzo ładne. Weszłam do pomieszczenia za drzwiami.
Czułam jak po moim ciele spływa ciepła fala wody. O tak ! Tego mi było trzeba. Nagle zaszczypało mnie kolano. Spojrzałam na nie. Zauważyłam, że pojedyncza kropla krwi spływa po mojej łydce. To pewnie konsekwęcję mojego upadku.
Po kąpieli założyłam o dużo za dużą na mnie białą koszulkę i moje koronkowe majtki. Chciałam ubrać już szare, dresowe spodnie ale przypomniało mi się, że moja noga jest poszkodowana. Chwyciłam wszystkie rzeczy, które leżały na płytkowanej podłodze. Powoli wyszłam z łazienki w ledwo zakrywającym mój tyłek t-shirt'cie. Niall siedział na kanapie przeglądając coś w telefonie nie zwracając na mnie uwagi.
- Nie chciałam pobrudzić ci spodni bo... -spojżałam na moje kolano, a on zrobił to samo. Wstał i podszedł do komody, w której czegoś najwidoczniej szukał. Po chwili wyjął jakieś małe pudełeczko i buteleczke.
- Siadaj. - rozkazał pokazując ruchem głowy na czerwoną sofe. Położyłam ciuchy na podłodze i bez słowa zajęłam miejsce na kanapie. Chłopak usiadł obok mnie chwytając moją chorą nogę i kładąc na swojej. Czułam się skrępowana, ponieważ z dolnej garderoby miałam na sobie tylko majtki, które teraz bez problemu można było zauważyć.
- To ja ma na imię panna niezdarna ? - zapytał z uśmiechem polewając jakąś substancje na moją nogę. Syknęłam, bo rana zaszczypała.
- Su... Suzan. - odpowiedziałam.
- Ładnie. - podsumował i ukazał mi swoje białe zęby. Czyżby on był miły ?
Resztę zbędnej cieczy na mojej nodze wytarł wacikiem po czym delikatnie przykleił plaster na kolano. Ostrożnie podniusł moją nogę i odłożył obok drugiej.
- Dziękuję. - odpowiedziałam cicho, a moje kąciki ust uniosły się ku górze. - Jestem zmęczona. - oznajmiłam spuszczając wzrok. Chłopak wstał, a ja grzecznie podreptałam za nim. Przed sobą ujrzałam nie za duży czerwony pokój, a na środku widniało łóżko z białą pościelą.
- Tu możesz spać. - powiedział i zaczął wychodzić z pomieszczenia. Ewidentnie zatrzymał go mój głos.
- A ty gdzie będzie... - nie zdążyłam skończyć.
- Na kanapie w salonie. - przerwał i wyszedł zamykająć drzwi.
Powoli położyłam się na łóżku i wtuliłam w poduszkę. Podciągnęłam kołdrę pod samą szyję. Poczułam jego zapach. Ahhh... Był tak miły dla mojego nosa, że mogłabym wąchać go codziennie...




Od autorki: Podobają wam się moje wypociny ? Mam nadzieję, że chociaż troszkę. Znów przepraszam jakby pojawiły się jakieś błędy, nie jestem orłem z ortografii. Dziękuję za miłe komentarze, które pojawiły się pod poprzednim rozdziałem. To bardzo mnie motywuje i mam nadzieję, że pod tym też pojawi się kilka miłych słów. Przyjmuję uzasadnioną krytykę. Więc nie bójcie się napisać gdyby było coś do poprawy. Dziękuję, że czytacie !
Pozdrawiam xx

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Chapter one

Szłam ciemną ulicą Londynu. Pojedyncze latarnie oświetlały mi drogę. Słyszałam gdzie nie gdzie rozmowy ludzi, a tak właściewie jak ja ich nazywałam 'nocnych  dillerów'. Mieszkałam w niezbyt ciekawej okolicy. Bardzo często przyjeżdża tu policja aresztować jakiś bandytów, morderców czy jak już wspominałam dillerów. Czy się boję ? Nie sądze. Codziennie kręcą się tu jakieś podejżane typy lub pijacy, łagodniej mówiąc - alkoholicy. Dużo przeżyłam w życiu. Może to jest przyczyną tego, że idąc ciemną ulicą między starymi kamienicami, w których ktoś może czychać na moje życie nie obleciał mnie tchórz ? Możliwe ... Ale nie chciałabym wracać teraz do mojej przeszłości. Teraz chciałam już tylko wrócić do mojego mieszkania. Tak, dobrze usłyszeliście - mojego. Mieszkam sam już od roku. No może nie do końca sama. Mieszkanie dziele z moją przyjaciółką Megan. Gdy ukończyłam 18 lat opuściłam moją wkurzającą babcie ale zarazem dobrą i opiekuńczą kobiete.
Droga jakby miała się nie kończyć. Myślałam, że zaraz zasnę gdyby nie chłodny letni wieczór, a ja miałam na sobie tylko krótkie shorty i luźną białą bokserkę. Szłam wpatrując się na ruchy moich stóp, na których można było zauważyć czerwone trampki przed kostkę firmy convers. Brązowe włosy spoczywały na moich ramionach, które rozwiewał chłodny wietrzyk. Moje mieszkanie było na samym końcu tej dzielnicy.
Po mojej prawej stronie usłyszałam cichy szelest. Odwróciłam się w stronę hałasu by zobaczyć kto jest jego sprawcą. Ahh ta moja ciekawość... Ktoś szybkim ruchem złapał mnie za ramie i przycisnął do ściany jednej z kamienic. Chciałam już coś powiedzieć ale nieznajomy przyłożył swoją rękę do moich usta tak, że nie mogłam wydobyć z siebie zni słowa. Przeszedł mnie lekki dreszcz, który był oznaką strachu. Przed moimi oczami ukazał się łysy, wyższy ode mnie, napakowany facet.
-Kogo my tu mamy ? - powiedział i uśmiechnął się cwaniacko. - Zabawimy się troche...- co on chce zrobić ?! Zaczął całować moją szyję lewą ręką podwijając moją koszulkę. Prawą nadal trzymał mój nadkarstek. Łzy napłynęły do moich oczu. Zauważyłam, że uwolnił moje usta węc próbowałam coś zdziałać krzycząc 'Pomocy ! '. Moje starania na nic. Niek się tym nie przejmował. Przecież to okolica, w której takie rzeczy to norma. Mężczyzna zaczął błądzić po moim ciele rękami co było bardzo irytujące. Właśnie ktoś próbuje mnie zgwałcić, a ci ludzie ? Nic ! Chciałam znów spróbować moich sił krzycząc. Lecz znowu ten sam wynik. Zaczęłam się szaepać i jednocześnie płakać. To chyba rozzłościło łysola.
-Koch... - nie przyjemny gość chciał coś powiedzieć ale za nim stanął chłopak o blond włosach i przeciw słonecznych okularach choć nie było już słońca.
-Witaj Tonny. -przywitał się. Nie no, ja to mam szczęście. Kolejny fagas, który prawdopodobnie zaraz przyłączy się do faceta stojącego przede mną. Boję się, strasznie się boję. Wiem, to dziwne. Jeszcze przed chwilą mówiłam, że jestem odważna. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co mnie może spotkać. Zalałam się jeszcze głośniejszym płaczem.
-Witaj Horan. - odpowiedział Ton przestając mnie całować. To dobrze ... To było obrzydliwe ! Odetchnęłam nadal płacząc. Słyszałam mój głośny oddech.
-Zostaw ją. - rozkazał blond włosy chłopak. Jednak moje podejżenia nie były prawdziwe. On... chce mi pomóc ?
-Śmieszny jesteś. -załmiał się trzymając mój nadgarsek, który na pewno był już siny. - Czemu miałbym to zrobić ? - zapytał i uśmiechnął się głupio. -Jest jej dobrze. Prawda kochanie ?
-Proszę...Zostaw... - ledwo udało mi się wypowiedzieć te słowa. Moje gorzkie łzy lały się strumieniami.
-Nie słyszałeś co powiedziała ?!- Horan podszedł do mężczyzny popychjąc go, dzięki czemu puścił moją rękę i byłam wolna. Blondyn zaczął okładać pięściami gwa... gwałciciela... Nie chciałam na to patrzeć więc wyszłam zza kamieninę. Słyszałam jęki. Oparłam się o ścianę, a moje ciało zsunęło się po czym zetknęło się z zimnym betonem. Moje ręcę powędrowały na kolana. Wtuliłam w nie twarz płacząc. To było straszne, okropne...Chcę to wymazać z pamięci. Po chwili usłyszałam kroki kierowane w moją stronę. Przestraszyłam się.
-Nic ci nie jest ? -spytał chłopak, który stanął w mojej obronie.
-Yhy... - odpowiedziałam szlochając. Wiedziałam, że mało go to obchodzi.
-Nie sądze... - czy on nie może zroozumieć, że wszystko okey ? Nie, nie było okey...
-Chcę wrócić do domu.- oznajmiłam podnosząc twarz. Wtedy ujązałam jego błękitne oczy. Jego blond włosy sterczały ku górze.
-Jedziesz ze mną. - powiedział stanowczo. Myśli, że jak mnie uratował to może robić ze mną to co chce ?
-Nie. - zaprzeczyła. Oczywiście, że nie pojadę nigdzie.
-Nie masz wyboru, jedziesz do mnie.
-Ty żartujesz prawda ?- popatrzyłam na niego, a on wstał i wyciągnął do mnie rękę.
-Chodź.- rozkazał. Nie śmiało podałam mu rękę i wstałam. Zaprowadził mnie do czrnego Rang-Rover'a. Blondyn otworzył mi drwi, a ja nie pewnie wsiadłam do środka.
W czasie podróży, w pewnym momencie z moich oczu zaczęły wypływać pojedyncze łzy. Popatrzyłam na mój nadgarstek. Był cały siny. Gdy lekko go dotknęłam jęknęłam z bólu. Chłopak spijrzał na mnie. Z jego oczu dało się odczytać współczucie. Przynajmniej ja tak to odebrałam.
-Jesteśmy na miejscu. - oznajmił po 15 minutowej drodze.




Od autorki : No i jest 1 rozdział. I jak reakcje ? Przepraszam za błędy czy literówki, które mogły wystapić. Mam nadzieję, że ktoś pozostawi komentarz :) Zaglądajcie do zakładek !
Pozdrawiam xx

sobota, 28 grudnia 2013

Prologue

Ta jedna noc. Ta jedna cholerna noc zmieni całe moje życie.
Będzie gorzej niż teraz. Moję życie zmieni się w koszmar, z którego nie mogę się uwolnić.
Ten chłopak. Ten cholerny chłopak.
To wszystko przez niego ! 
W sumie to też przeze mnie...
Dlaczego on nie może odpuścić ?
Dlaczego nie da sobie po prostu spokoju ?
Dlaczego akurat ja ?


 

Od autorki : No to mamy prolog . Jesteście ciekawi co się stanie ? Co przydaży się głównej bohaterce ? Dowiecie się czytając bloga :)

Pozdrawiam xx